Kilka (życiowych) myśli na koniec roku.
cześć, piękny Człowieku, jak dobrze znowu do Ciebie pisać...
Słuchaj, mówię do dziewczynki w kucyku, po prostu spróbuj wyciąć ten kwadrat jeszcze raz. Nie, opuszcza ramiona i zalewa się łzami, nie dam rady. To tylko kwadrat, który trochę - nie - jest - kwadratowy, próbuję być zabawna, to nie koniec świata.
To jest koniec świata, krzyczy, ja prostu nie umiem wycinać. To koniec świata!
Już wyciągam ręce i otwieram usta, ale zatrzymuję się w pół gestu i słowa swojego dorosłego pocieszenia i własnego wyobrażenia końca świata. Dziewczynka z kucykiem ma rację, to jest j e j ośmioletni koniec świata, o którym nic nie wiem.
1. To moja ważna, nie tylko grudniowa lekcja, o której często zapominam. Że nie wiem. Ani przecież wszystkiego o sobie ani tym bardziej o innych i o tym, co jest dla nich ważne albo przerażające. I że jeśli sama tego nie znam, nie znaczy to, że nie istnieje. I jeszcze, że kiedy nie wiem, to nie przestaję się dziwić, a świat staje się miejscem nieskończonych możliwości. Dla mnie, dla tej dziewczynki też, choć pewnie o tym jeszcze nie wie. Czy to nie jest wspaniałe?
2. Niczego w życiu nie da się na pewno przewidzieć i założyć i to jest uwalniające, że nawet jeśli wyobrażę sobie najbardziej mroczne scenariusze i trochę chyba umieram ze strachu nocą, kiedy wstanę rano, ziemia i tak obudzi się i ułoży po swojemu. I to jest zawsze lepszy świat niż ten w mojej głowie.
3. Kiedy przestaję być uważna, biegnę za tym, czego jeszcze nie mam. I myślę zachłannie o miejscach i rzeczach, które gdybym miała zapewne sprawiłyby (tak sobie wyobrażam), że moje życie byłoby lepsze i ładniejsze. I ja w nim też. Jak na zdjęciach na Tumblr. Ale jeśli tylko się zatrzymam, we wtorek albo w czwartek, zwykłe niepozorne rzeczy stają się powodem do małych radości i wtedy tak bardzo chce mi się żyć. Ciepło poduszki i dłuższy wolny poranek. Kocham cię moich dzieci. Kawa i nagły promień światła na kanapie. Trzy strony książki. Pięćset napisanych słów.
4. Zatrzymywanie się i nicnierobienie są dużo bardziej obfite i satysfakcjonujące niż kulturowo pielęgnowana produktywność i związany z tym pośpiech. To, jak spędzamy nasze dni jest w istocie tym, jak spędzamy nasze życie (Annie Dillard). To, co powtarzamy codziennie, ma znaczenie. Nasze życie jest sumą maleńkich kroków i gestów, nawyków. Warto sprawdzać, jakiej są jakości. Bo energia zawsze podąża za uwagą.
5. Wszystko, co robisz, ma znaczenie i nie pozostaje bez wpływu. Wszystko, co robione z intencją dobra, wraca, choć często nie w takiej formie, jakiej sobie wyobrażaliśmy i nie wtedy, kiedy tego oczekujemy.
Każdy wysiłek serca, nawet jeśli będziemy je potem składać złamane, zostawia nas z całym pięknem, które dzięki jego intensywnej pracy przeżyliśmy.
6. Warto robić listę, na której wypisane są powody, dla których warto żyć. Jest ich tak dużo i tak wiele na wyciągnięcie ręki. Zdumiewa mnie to każdego dnia.
dobrego czasu i dobrego przesilenia,
dziękuję, że tu jesteś.
xoxo,
a.