sobotni list o szukaniu tego, co ciągle jest piękne.
cześć, piękny Człowieku, jak się masz dzisiaj?
Niespodziewanie dla mnie samej kwiecień przyprowadza czasem melancholię, która choć wymyka się kształtom i słowom, jest nagle codziennie obecna i nie odpuszcza nawet snom, znowu gęstym. Może to przez wiatr, który nie przestaje wiać i rozrywa pieczołowicie poskładane myśli na drobne skrawki?
I jak tu się potem odnaleźć i zebrać w sensowną całość?
Jak się masz, pyta starszy B., wszystko ok? Nie wiem, dzisiaj nic nie wiem, opowiadam, taki dzień. Trzeba przeczekać, nic nie robić, tak mówisz do mnie, kiedy się tak czuję. Wszystko mija, prawda?
Wszystko mija.
A potem nagle wieczorem czytam: co ciągle jest piękne?
Co mimo nietrwałości, przeżytych końców świata, co ciągle jest piękne?
Poranny świat, w którym przez chwilę wszystko jest miękkie i wszystko jest takie, jakie powinno być. Kwitną drzewa. Wiatr wrzuca mi ich płatki przez okno. Ptaki przekrzykują się. Pies przeciąga się niespiesznie w psie z głową w dół.
Ludzie mają codziennie odwagę i nadzieję, poczucie sprawczości. Tworzą wioski, w których nie wszystko jest obojętne i w których każde istnienie ma znaczenie. Wieczorami patrzą w niebo i ciągle się zachwycają.
Co ciągle jest piękne? Podróże pociągiem, przypadkowe fotografie nieprzypadkowej miłości. Krzyk mew. Ręce, które coś tworzą. Tu i w dalekich zakątkach świata. To, że nie wszystko da się wiedzieć i ciągle czegoś można się dowiedzieć. Pojemność serca. Nieskończona ilość możliwości.
Wtorki. Soboty.
Melancholijne kwietnie, które zatrzymują.
dobrego dnia, do napisania,
xoxo.
a.